Wspominałam już kiedyś, że Małża jest strasznie ciężko przekonać do kulinarnych eksperymentów? No więc jest. Jeżeli czegoś nie zna, to z założenia tego nie lubi i trochę to trwa, zanim uda mi się go przekonać, że warto próbować nowości. Z tartą był problem, ale po spróbowaniu dosłownie zakochał się w tej brokułowej i mógłby ją jeść na okrągło. Myślałam, że skoro tamta podeszła mu tak idealnie, to ze szpinakową będzie łatwiej. Oczywiście nic bardziej mylnego. Tarte... a i owszem, ale zawsze padało pytanie: "Może jednak zrobisz tą brokułową... ona jest taaaka pyszna". No i ja, rozmiękczona pochlebstwami robiłam znowu tartę brokułową. Tym razem jednak się uparłam. A jak ja się na coś uprę... to nie ma zmiłuj. ;)
Składniki:
- kruche ciasto (ja ostatnio nie mam czasu robić sama, więc kupuję gotowe)
- 1 porcja łososia
- 1 torebka mrożonych liści szpinaku (oczywiście może być również świeży, to nawet lepiej)
- ser feta
- 3 ząbki czosnku
- 2 jajka
- mały jogurt naturalny
- tarty parmezan
- sól
- pieprz
- papryka chilli
Sposób wykonania:
Łososia kroimy na drobne kawałki i wrzucamy na gorącą patelnię. Odrobinę obsmażamy i dodajemy do niej czosnek i szpinak. Dusimy wszystko pod przykryciem, później zdejmujemy pokrywkę, żeby woda z mrożonego szpinaku odrobinę odparowała. Na koniec dodajemy pokrojony w kostkę ser feta. Do miski wbijamy jajka, dodajemy jogurt, parmezan oraz przyprawy. Wszystko ze sobą energicznie mieszamy. Ciasto przekładamy do formy, nakłuwamy widelcem i wstawiamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika na jakieś 10 minut. Po tym czasie wyjmujemy ciasto, wykładamy na nie farsz z łososia i szpinaku i polewamy sosem z miski. Tartę ponownie wkładamy do piekarnika, podkręcamy temperaturę do 190 stopni i pieczemy ok 30 minut, aż się z wierzchu lekko zarumieni. Smacznego :D