Tak tak... znowu dawno nie zaglądałam na bloga i znowu mam na to całkiem dobre wytłumaczenie. Tym razem na dom nasz, jak grom z jasnego nieba, spadła grypa żołądkowa. Wszyscy troje, Ja, Małż i Latorośl, cierpieliśmy katusze, z czego o dziwo, nasza Maleńka, na szczęście zdecydowanie najmniejsze. Ostatni tydzień upłynął nam zatem pod znakiem sucharka i miętowej herbaty. Niestety w tym czasie diabli wzięli pieczonego królika, którego miałam w lodówce i w planach na makaron. Nic to, pewnie jeszcze będą okazje. Teraz, na szybko, mam dla Was przepis na kuchenny recykling. Jestem ogromną zwolenniczką, wykorzystywania resztek z wczorajszego obiadu do nowego dania... nie znoszę kiedy coś się marnuje. Przykładów na takie wtórne użycie, składników z dnia poprzedniego mogłabym podać kila, ale dzisiaj zaprezentuje Wam, chyba najprostszy ze wszystkich, czyli przypiekane na patelni ziemniaczki.
Ach... opinii Małża nie będzie bo zjadłam sama ;)
Składniki:
- kilka ugotowanych dzień wcześniej ziemniaków (ja akurat miałam młode ziemniaczki, ugotowane w mundurkach)
- masło
- olej z pestek winogron
- ostra papryka
- pieprz
- zioła prowansalskie
- ser pecorino
Sposób wykonania
Ugotowane dzień wcześniej ziemniaki kroimy na talarki i wrzucamy na rozgrzaną patelnie (z olejem z pestek winogron), i delikatnie je opiekamy. Po chwili dodajemy ok 1 łyżki masła i pieczemy ziemniaczki dopóki nie zrobią się brązowo-złote z obu stron. Posypujemy je papryką, pieprzem, ziołami prowansalskimi i serem pecorino. Oczywiście wariantów doprawienia jest wiele w zależności od tego co kto lubi. Osobiście, po wyłożeniu na talerz dodaję do nich trochę keczupu... tak tak bardzo go lubię. Smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz