Nooo... wreszcie odzyskałam aparat, to i na zdjęcie da się popatrzeć. Z łososiem to w ogóle jest ciekawa sprawa. Nazywany przeze mnie "łośkiem" jest pierwszą rybą jaka mi w ogóle w życiu zasmakowała. Potrafię go zjeść dosłownie pod każdą postacią, bo i pieczonego i wędzonego i surowego w sushi, Jak już przekonałam się do jednej ryby, to potem już poszło z górki. Chcąc, nie chcąc, Małż też musiał polubić łososia, bo wykreślić go z mojego jadłospisu nie jestem w stanie, tak więc pod warunkiem, że jest bez skóry i nie ma tłuszczu, mogę go czasami zrobić na obiad. Poniższy przepis, to mój ulubiony sposób robienia łososia, chociaż mam w zanadrzu też kilka innych, ale o tym może następnym razem.
Składniki:
- 0.5 kg łososia (ja kupuję bez skóry ale to w sumie bez różnicy)
- 1 cytryna
- olej z pestek winogron
- suszona pietruszka
- sól
- pieprz
- czerwona papryka
Sposób wykonania:
Łososia myjemy i tniemy na mniejsze kawałki. Na dno naczynia żaroodpornego wlewamy odrobinę oleju z pestek winogron i rozprowadzamy po całej powierzchni (np. przy pomocy pędzelka kuchennego), następnie układamy pokrojoną w plastry cytrynę, tak aby na każdy kawałek łososia przypadał jeden plasterek cytryny. Układamy łososia, posypujemy solą, pieprzem, papryką i suszoną pietruszką. Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni i wstawiamy łososia na jakieś 20 minut (UWAGA są dwie opcje, albo zamykamy naczynie żaroodporne i ryba wychodzi nam cała miękka i wilgotna, albo wstawiamy odkryte, i wtedy łosoś z wierzchu jest lekko spieczony). Podajemy z młodymi ziemniaczkami, polanymi roztopionym masełkiem. Smacznego :)
P.S. Na zdjęciu widać kieliszek czerwonego wina, jest to czerwone, wytrawne wino Alma de Chile, szczep Syrah. I tak wiem... do ryb się pije białe ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz