Zapiekanki, to jeden z moich "smaków dzieciństwa". Moja Mama robiła nam je kiedyś w prodiżu (dzisiejsze młode pokolenie, pewnie nawet nie wie co to jest) i razem z braćmi zajadaliśmy się nimi z wielkim apetytem. Natrafiłam ostatnio na opinię Anne Applebaum, iż zapiekanka to taki twór Polski postkomunistycznej, naśladująca pizze, lub coś innego z kuchni włoskiej. Być może coś i w tym jest, ale nie wydaje mi się, aby z założenia miałoby to być danie niedobre i byle jakie. Wszystko można zrobić dobrze i z dbałością o smak. Ja, może nie często, ale chętnie robię zapiekanki, szczególnie jak przychodzi do mnie cała gromada znajomych, którzy chętnie przekąszą coś ciepłego. Dzisiaj wariat dość ubogi w składniki ale za to bardzo ciekawy w smaku.
Składniki:
- bagietka (nie musi być świeża, nawet lepiej jak jest już lekko sucha)
- 1/2 kg pieczarek
- masło
- ząbek czosnku
- jogurt naturalny
- papryka
- pieprz
- sól
- tarty żółty ser (np gołda)
Sposób wykonania
Pieczarki siekamy na drobne plasterki i przysmażamy na patelni, tak aby uzyskały złocisty kolor, dodajemy sól, paprykę oraz świeżo zmielony pieprz, na koniec dodajemy trzy łyżki gęstego jogurtu naturalnego. Bagietkę tniemy na mniejsze kawałki, smarujemy czosnkiem a potem masłem. Na blasze układamy kawałki bagietki, na które nakładamy pieczarki w jogurcie i posypujemy to wszystko warstwą tartego, żółtego sera. Blachę wkładamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika na jakieś 10-15 minut (dopóki ser się nie roztopi). Zapiekanki można podawać tradycyjnie z keczupem lub z jakimś domowej roboty sosem (ja lubię czosnkowy), posypać prażoną cebulką lub szczypiorkiem, kombinacji jest mnóstwo. Smacznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz